Retrostrefa's Blog

Worms (1994)

Posted in Gry Retro by retrostrefa on 27 stycznia, 2010

Brytyjska Team 17 wyprodukowała na rynek gier komputerowych kilka tytułów, ale najbardziej rozpoznawalnym jej produktem są Wormsy, gra o… strzelających do siebie glizdach. No, dobra:  nie o glizdach, a o robakach (choć patrząc na grafiki pierwszej części o wiele bardziej do gry pasuje termin glizdy). Worms to pierwszy tytuł wielkiej serii, która do dzisiaj na wszystkich platformach posiada aż dwadzieścia dwie odsłony! Zatem warto przyjrzeć się tej pierwszej.

Sun Tzu i robaki

Różne źródła podają, że Wormsy ukazały się w 1995 roku, ale mnie najbardziej przekonuje źródło ze strony oficjalnej serii o robalach, na której widnieje informacja, że pierwsze Wormsy na PC ukazały się w 1994 roku (wcześniej, ale w tym samym roku na Amigę). Zresztą pierwotnie gra miała być tytułowana jako Total Wormage, ale chyba dobrze się stało, że pomysł ten nie wszedł w życie.

Głównym twórcą tego wiekopomnego produktu jest niejaki Andy Davidson, który wcale nie ukrywa, że bezpośrednią inspiracją do napisania gry była równie legendarna (a w niektórych środowiskach kultowa) Scorched Earth z 1991 roku. Jednak w odróżnieniu do SE w Wormsach mamy zamiast strzelających do siebie czołgów uzbrojone po zęby robaczki i zamiast wojennych plenerów kolorowe plansze, cechowane kąśliwym poczuciem humoru i totalną swobodą konstrukcji. Dobra metamorfoza, prawda? (more…)

W tym tygodniu wpisu nie będzie!

Posted in Systemowe by retrostrefa on 22 stycznia, 2010

…obiecuję to jednak nadrobić w najbliższym czasie.

Dangerous Dave (1990)

Posted in Gry Retro by retrostrefa on 17 stycznia, 2010

Czy pamiętacie Dangerous Dave’a?

Pierwsza wersja tej zacnej platformówki ukazała się już w 1988 roku na Apple II, ale wtedy pod tytułem Dangerous Dave:  The Deserted Pirate’s Hideout!, w grafice CGA i z niedokończonym programem. Być może autor gry John Romero, chciał sprawdzić w jaki sposób gracze zareagują na sam pomysł wprowadzenia koncepcji Dave’a w życie. Efekt widocznie był zadowalający, bo już dwa lata później gracze Apple II otrzymali nowego Dangerous Dave’a w grafice EGA. Jednak z perspektywy użytkowników PC-tów większą wartość stanowił Dangerous Dave napisany specjalnie dla nich. Zresztą możliwe, że Dave nie ukazałby się na PC gdyby nie wpływ niejakiego… Johna Carmacka, późniejszego współtwórcy id Software.

Super Dave Bros

John Romero na swojej stronie poświęconej całej serii przygód Dave’a przyznaje, że nie pamięta skąd wziął pomysł na grę, ale bez wątpienia duży wpływ odegrały przygody włoskiego hydraulika Mario Brosa. Zapewne chodzi tu o sam gameplay i koncepcję głównego bohatera. Na pewno nie o długość gry :-). (more…)

Ben Jackson "Smasher" vs Dizzy

Posted in Konfrontacje by retrostrefa on 12 stycznia, 2010

Dizzy to sprytny jajcarz. Nie dość, że przechytrzył skrzata Shamusa i upił pirata Blackhearta, zjednał sobie rzeszę oślizłych trolli i pokonał złego czarnoksiężnika Zaksa, to wkrótce po tych wydarzeniach  przejął wpływy w okolicznym miasteczku Keldor. Współczesny zabijaka o posturze nie gorszej niż Mariusz Pudzianowski, niejaki Ben Jackson znany jako „Smasher” wykrzyknął głośno: „Ha, ha! Takie jajko ma tyle skarbów ile chce, wyrywa najlepsze panienki w mieście i rozbija się wagonami po kopalniach, a ja tutaj z dresiarzami się użeram… dosyć tego! Wyzywam go!”. Tak oto doszło do pojedynku pomiędzy sympatycznym Yolkiem i troglodytą Smasherem.

Runda 1: Siła

O możliwościach Smashera nie trzeba chyba dużo mówić! Dla tego Homo Gigantusa okoliczne menele z osiedla stanowią tylko rozgrzewkę do prawdziwych starć: z gangami, płatnymi zabójcami i mistrzami sztuk walki. Smasher zgodnie ze swoim pseudonimem potrafi używać miażdżących argumentów w stosunku do każdego kogo napotka na swojej drodze. Idąc za Tonym Montaną: potrzeba by było całej armii aby go rozwalić! (more…)

Fighting Force (1997)

Posted in Gry Retro by retrostrefa on 10 stycznia, 2010

Niezależnie od czasów rynek gier komputerowych na PC zawsze ubogi był w tzw. „bijatyki”, względnie „nawalanki” czy „napierdzielanki” (lub wulgarniej). Chodzi mi o tytuły przy których gracze mogą wcielić się w mistrzów walki wręcz, niejednokrotnie rozwalających wszystko co stanie na ich drodze. Gry, których korzenie zostały zasadzone przy takich  elektronicznych klasykach jak m.in. Double Dragon czy Bruce Lee. Jednym ze sztandarowych tytułów lat 90-tych zgodnym z przesłaniem bijatyk jest Fighting Force z 1997 roku.

Moja własna Apokalipsa

Oczywiście nie jest to taki rodzaj emocji serwowany jak choćby przy wspomnianym Double Dragon. Twórcy Fighting Force zgodnie z zasadami ewolucji nieco unowocześnili gatunek przenosząc bohaterów rozgrywki do trzeciego wymiaru, w świecie trudnym do ogarnięcia.

Fabuła gry opowiada o psychopacie, niejakim doktorze Zenga. Osobliwość to o długich rękach, która swego czasu przepowiedziała koniec świata. Niestety ani w dniu wyznaczonym przez jego przepowiednię, ani nawet kilka nocy później do żadnej apokalipsy nie doszło. Sam dr Zenga w obawie przed kompromitacją i śmiesznością wśród wyznawców swojej przepowiedni oraz wśród znanych mu dygnitarzy postanowił wyjść końcowi świata na przeciw… samemu go wywołując. (more…)

Kingpin: Life Of Crime (1999)

Posted in Gry Retro by retrostrefa on 2 stycznia, 2010

Każdemu mieszkańcowi osiedla wzniesionego z mottem: „upchać jak najwięcej!” nie trzeba chyba bliżej przybliżać pojęcia „betonowa dżungla”. Co najwyżej można pokusić się o deliberację nad odcieniami tego zwrotu, bo dla części osób „betonowa dżungla” to po prostu architektoniczne konserwy złożone z mas ludzi, dla innej części osób będzie to centrum miasta osadzone wewnątrz kolorowych i wesołych prowincji, ale jest i grupa osób wyznających pogląd wedle którego „betonową dżunglą” jest nie tylko architektoniczny, ale i mentalny slums gdzie zewsząd latają noże i siekiery, a przechadzka po zmroku może zakończyć się długotrwałą wizytą na OIOM-ie. Do tej ostatniej grupy nalezą twórcy Kingpina.

Zabójstwa, narkotyki, dziwki i upodlenie

Fabuła tego FPS-a z 1999 roku do najbardziej rozbudowanych nie należy. Przypomina ona raczej zarys tych krótkich filmów akcji tworzonych za oceanem, w których chodzi przede wszystkim o nagromadzenie wydarzeń niekoniecznie ubarwionych elementami zmuszającymi do kontemplacji lub emanacji patosu. Tak jest z Kingpinem bowiem w trakcie przebiegu rozgrywki nie poznajemy ani imienia naszego bohatera, ani specjalnie nie zaprzyjaźniamy się z nim. Chodzi o to by przysporzyć profesorowi Wilczurowi jak najwięcej klientów do trepanacji czaszki.

Nie oznacza to, że grze można z tego powodu czynić zarzuty, bo chyba intencją twórców była kreacja świata, w którym wplątany gracz będzie mógł wykreować własne emocje i poczuć się jak w nakreślonej na wstępie betonowej dżungli. Nawet jeśli na co dzień mieszka w lesie. (more…)